200330Analiza Cen LATO cz.3 - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

200330Analiza Cen LATO cz.3

O Nas > Raporty TravelDATA
 

Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii


30.03.2020 - ANALIZA INFORMACJI MAJĄCYCH WPŁYW NA BRANŻĘ TURYSTYCZNĄ
Czas już na rozpatrywanie różnych scenariuszy dla turystyki wyjazdowej...

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje kolejną analizę informacji mających wpływ na branżę turystyczną

Podróże coraz częściej postrzegane jako czynnik rozprzestrzeniania wirusa

Na razie można powiedzieć, że Chiny stanowią niekwestionowany przykład sukcesu w walce z epidemią koronawirusa. Rygorystyczne zarządzenia władz w połączeniu z dużą samodyscypliną społeczną w podporządkowywaniu się ich nakazom wzmocnioną dodatkowo systemem dolegliwych kar za ich lekceważenie, dały w końcu zamierzony efekt. W kraju tym od ponad tygodnia praktycznie nie ma już lokalnych przypadków zakażenia wirusem, a nowe wykrywane przypadki są niemal wyłącznie skutkiem przywlekania przez osoby przyjeżdżające lub powracające do Chin głównie z Europy, ale też z USA.

Sytuacja poprawiła się na tyle, że z dniem 25 marca postanowiono o zakończeniu dwumiesięcznej trwającej od 23 stycznia kwarantanny w prowincji Hubei, choć w samym Wuhan potrwa ona częściowo jeszcze do 8 kwietnia. Stopniowo powraca do życia działalność gospodarcza oraz uruchamiana jest komunikacja miejska. Decydując się na powrót do normalności władze sporo ryzykują, gdyż nosicielami wirusa mogą być jeszcze osoby pozornie zdrowe, u których zarażenie przebiega w zasadzie bezobjawowo.

O jedno ryzyko za dużo …

Obecnie za istotne kontynuowane ryzyko uważane są przyjazdy osób z zagranicy, a więc niejako automatycznie z obszarów o często bardzo wysokich wskaźnikach zachorowalności. Tak twierdzą chińscy lekarze i specjaliści, w tym cytowana ostatnio w mediach prof. Li Lanjuan. Nic więc specjalnie dziwnego, że wraz z otwarciem się na nowe ryzyko wynikające z końca lub ograniczenia kwarantanny władze postanowiły równolegle radykalnie ograniczyć ryzyko związane z przyjazdami do Chin.

Postanowiono zdecydowanie zmniejszyć prawdopodobieństwo nowych zachorowań w drodze bardzo restrykcyjnych przepisów wobec osób, które przekraczają granicę kraju. Na dwa dni przed końcem kwarantanny, czyli 23 marca weszła w życie specjalna dyrektywa dotycząca wszystkich przylotów do stolicy Chin. Postanowiono również, że od soboty 27 marca do kraju nie będą wpuszczani, poza pewnymi wyjątkami, obcokrajowcy posiadający ważne chińskie wizy i pozwolenia na pobyt. Zakaz ten jest na razie bezterminowy.

Jak wygląda poważne traktowanie ryzyka w Chinach

Jak restrykcyjne są obecne chińskie przepisy można prześledzić na przykładzie procedury dostania się do Pekinu. Pasażerowie lecący do tego miasta kierowani są najpierw do jednego z 12 lotnisk, gdzie przechodzą specjalną inspekcję sanitarną, która stanowi jakby pierwsze sito. Ci z nich, którzy przejdą ją pozytywnie mogą lecieć do stolicy, ale przechodzą tam kolejną inspekcję (drugie sito), która ma za zadanie potwierdzenie, że dana osoba (prawie) na pewno nie jest zarażona. Odpadający przy pierwszej lub drugiej inspekcji kierowani są obowiązkowo na 14-dniową kwarantannę w jednym z przeznaczonych w tym celu hoteli.

Wcześniej kwarantannę można było odbywać w miejscu zamieszkania pod rygorem zakazu jego opuszczania. Nie było to jednak w 100 procentach przestrzegane. W rezultacie znacznie zaostrzono dotychczas wymagane procedury. Teraz przepisy dopuszczają do przebywania w hotelowym pokoju tylko jednej osoby (rodziny są rozdzielane), kontakt możliwy jest tylko przez telefon lub Internet, a posiłki dostarczane są wyłącznie przez specjalnie przeszkoloną obsługę hotelu. Za tak zorganizowany pobyt przyjezdny płaci z własnej kieszeni
najczęściej równowartość 2-4 tysięcy złotych.

Po odbyciu kwarantanny osoba kierowana jest na kolejne testy mające potwierdzić, że nie jest nosicielem wirusa.

Ten dość obszerny opis ma na celu uzmysłowienie odbiorcom jak poważnie, wielokierunkowo i bezkompromisowo podchodzi się w Chinach do kwestii walki z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Zwykłe zamykanie granic staje się obecnie coraz powszechniejsze, ale to jedynie jeden z elementów. Inne co najmniej równie ważne, to przestrzeganie zdecydowanych ograniczeń kontaktów międzyludzkich, zasad codziennej higieny i dezynfekcji, a w przypadku zarządzenia kwarantanny, rzetelne stosowanie się do jej rygorów.

Tego typu inicjatywy, jak również zamykanie granic przez kolejne kraje (Rosja) powodują, że w scenariuszu powolnego wygaszania epidemii i ryzyk związanych z nawet powolnym  rozluźnianiem zastosowanych wcześniej rygorów, wzrasta ryzyko braku dostatecznej ilości czasu na istotniejszy powrót do turystyki wyjazdowej w tym sezonie letnim. W przypadku słabych postępów w ograniczaniu choroby w Europie Zachodniej można się nawet liczyć z administracyjnym brakiem akceptacji władz Unii na przemieszczanie się dziesiątków milionów ludzi w celach wypoczynkowych. Scenariusz taki jest na razie mało prawdopodobny, ale już nie jest całkowicie nierealny.

Polska popełnia w walce z wirusem sporo niedociągnięć, ale i tak dużo mniej niż kraje Zachodu

Polska w walce z koronawirusem popełniła sporo błędów i chyba zbyt daleko szła dotąd na różne kompromisy. Trudno zarzucać rządowi, że zbyt późno wprowadzał różne ograniczenia, bo robił to i tak relatywnie znacznie wcześniej niż w wielu innych krajach, zwłaszcza zachodniej Europy. Ulegał jednak zbytnio naciskowi rozmaitych grup interesów i pozostawiał za dużo otwartych furtek. Nie zastosował też realnie odpowiednio skutecznego systemu i aparatu represji nawet za ewidentne łamanie wprowadzanych ograniczeń.

Z dwóch istotnych kontrowersyjnych rozwiązań, zwłaszcza w dobie powszechnego już przekonania o konieczności ograniczania przepływów międzyludzkich wymienić należy utrzymywanie transgranicznego ruchu pracowników zatrudnionych w Czechach i w Niemczech, który został zastopowany dopiero od minionego piątku (Czesi zrobili to dzień wcześniej) i tzw. program #Lot do domu.

Ten ostatni odbywał się dość spontanicznie, a obywatele byli pouczani o konieczności zastosowania 2-tygodniowej kwarantanny. Program ten zakłada sprowadzanie do Polski drogą lotniczą kilkudziesięciu tysięcy osób (zwanych czasem repatriantami) z krajów z którymi normalne połączenia zostały przerwane.

Rzecz w tym, że do kraju powracają w ten sposób osoby z obszarów, w których wskaźniki zachorowań i przypadków śmiertelnych są kilkanaście do kilkudziesięciu razy wyższe niż w Polsce. Stwarza to istotnie większe ryzyko, że osoba taka jest nosicielem wirusa we wczesnej fazie rozwoju choroby w porównaniu z przeciętnym obywatelem przebywającym w kraju.

Ponadto repatrianci przybywają  z miejsc, w których często panują dużo mniej restrykcyjne normy w podchodzeniu do problemu postępowania wobec rozprzestrzeniania się koronawirusa, co półautomatycznie przenosi się na ich postępowanie również w Polsce, przynajmniej w pierwszej i najważniejszej fazie po powrocie. Osoby takie po powrocie mają też wzmożoną skłonność do nadrabiania kontaktów z rodziną i do towarzyskich spotkań z ciekawymi ich wrażeń znajomymi. Wszystko to razem prowadzi do generowania istotnie podwyższonego ryzyka rozprzestrzeniania się epidemii.

Sam program nie był złym pomysłem, ale należało
tak jak w Chinach poważniej podejść do ryzyka przywlekania wirusa przez powracające do kraju osoby.

Wcześniejszy opis procedur odnoszących się do osób i repatriantów przybywających do Chin, prawdopodobnie jasno uzmysławia czytelnikom, że w tej arcyważnej kwestii Polska i Chiny to dwa całkowicie inne i różne światy.

Na popłoch jeszcze nieco za wcześnie …

Wiele osób obserwując statystyki liczby zachorowań i liczby przypadków śmiertelnych może popadać w dużą frustrację lub co najmniej obawy dokąd może doprowadzić Europę prawie nieustannie rosnące krzywe w obu tych kwestiach w kluczowych krajach kontynentu. Tymczasem pomimo groźnego wizualnego wrażenia sytuacja nie rozwija się w sposób niekontrolowany, ale w generalnej zgodzie (przynajmniej na razie) z racjonalnymi przewidywaniami.

Z dużą uwagą obserwowany jest rozwój sytuacji we Włoszech gdzie zachorowań i zgonów było jak dotąd w Europie najwięcej. Jak już zaznaczaliśmy w materiałach wcześniejszych, teoretyczny szczyt liczby zgonów, która jest bardziej obiektywna niż liczba zachorowań uzależniona od liczby przeprowadzonych testów, miała teoretycznie wypaść - według przebiegu epidemii w Chinach
w dniu 23 marca. Jak na razie maksymalna liczba zgonów wypadła w ostatni piątek 27 marca (919 osób), czyli cztery dni później.

Odstępstwo od Chińskiej „normy” może świadczyć o skali zaniedbań w walce z wirusem

Nie ulega większej wątpliwości, że Chiny znacznie sprawniej radzą sobie w walce z wirusem niż poszczególne kraje europejskie, które doprowadziły w tej kwestii do wielu zaniedbań. Sytuacja taka prowadzi do tego, że przebieg epidemii w nich się przedłuża i kluczowe daty ulegają przesunięciu w czasie. Problem jednak w tym, że wielkość tego przesunięcia trudno jest określić modelowo z zadowalającą dokładnością, gdyż zależy ono od zbyt wielu trudno kwantyfikowalnych zmiennych.

Orientacyjnie można przypuszczać, że 4-dniowe opóźnienie wobec chińskiej „normy” przy tak dużej skali zaniedbań jaka miała miejsce we Włoszech nie jest okresem zbyt dużym. Może to nawet prowadzić do wniosku, że kolejny szczyt liczby zgonów, gdyby wystąpił w okresie kilku dni, również nie stanowiłby jeszcze powodu do nadmiernych obaw. Dopiero dalsze jego przesunięcie, czyli kilkunastodniowa kontynuacja trendu wzrostowego, a zatem poza okolice 10 kwietnia, byłoby sygnałem, że sytuacja rozwija się jednak w sposób odległy od przewidywań. Oznaczałoby to, że zapewne czegoś istotnego nie wiemy przykładowo, że włoski szczep wirusa może być groźniejszy niż sugerują to opinie specjalistów.

Bardzo mocno rośnie krzywa zgonów w Hiszpanii (ostatnio 820), ale jej apogeum powinno teoretycznie mieć miejsce dopiero 2 kwietnia (w Polsce 12 kwietnia).

W Europie krzywa zgonów jest generalnie wznosząca (ostatnie pięć dni 1906, 2242, 2589, 2708, 2544 przypadki) i napędzana jest głównie przez Włochy, ale ostatnio również przez Hiszpanię, która w niedziele wyprzedziła nawet Włochy w liczbach bezwzględnych i już znacząco w przeliczeniu na liczbę mieszkańców, a także w mniejszym stopniu Francję.

Rozprzestrzenianiu choroby w tych krajach sprzyjała, zwłaszcza w pierwszej fazie rozwoju choroby, bardzo niska dyscyplina społeczna w walce z rozprzestrzenianiem się koronawirusa, a wpływ tej sytuacji do dziś oddziałuje na rosnącą liczbę zgonów.

Podział Europy na dwie prędkości rozprzestrzeniania się koronawirusa nadal obowiązuje

Poniżej przedstawiono najnowsze mapki i tabelę obrazujące sytuację w zakresie rozwoju wirusa w poszczególnych krajach podzielonych na rynki źródłowe i docelowe. Przy okazji przypominamy, że zostały one sporządzone według zasad przedstawionych w materiale sprzed trzech tygodni, czyli nie obejmują liczb bezwzględnych jak jest to powszechnie podawane w mediach, ale liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, a także nie obejmują liczb narastająco od początku epidemii lecz pokazują aktualną sytuację rozwoju choroby w okresie ostatniego tygodnia pomiędzy godzinami 22 w kolejne niedziele



Na mapie rynków źródłowych nadal widoczny jest zdecydowany podział kontynentu na część zachodnią o wysokich i bardzo  wysokich wskaźnikach zachorowań i zgonów i część środkowo-wschodnią, gdzie wskaźniki te są zdecydowanie niższe. W naszej części kontynentu pod względem zachorowań wyróżniają się in minus Czechy i kraje nadbałtyckie, gdzie wskaźniki zachorowań miały w ostatnim tygodniu wartości pośrednie pomiędzy dwoma częściami Europy.

Coś co zwraca uwagę to fenomen niskiego wskaźnika zgonów w Niemczech (4,76), które z reguły otoczone przez kraje , w których wskaźniki te były w minionym tygodniu nawet kilkakrotnie wyższe, jak Szwajcaria (23,8), Francja (28,8), Belgia (31,0), czy Holandia (34,2). W sąsiadujących Danii (10,2) i Austrii (7,87) wskaźniki te też były wyższe, ale w sposób umiarkowany.

W naszej części Europy zwraca uwagę duża różnica pomiędzy Czechami, a Słowacją. Można ją częściowo tłumaczyć tym, że Czesi na zimowe wakacje jeżdżą często do Włoch i austriackiego Tyrolu, gdzie było bardzo dużo zachorowań, zaś Słowacy preferują własne ośrodki narciarskie, których mają pod dostatkiem.

Polska w ostatnim tygodniu poprawiła swoją pozycję w gronie państw Unii Europejskiej pod względem wskaźnika liczby zgonów. Mniejszy miały jedynie Słowacja i Malta (przed tygodniem Czechy, Słowacja, Rumunia i Malta), natomiast pod względem wskaźnika zachorowań korzystniej prezentowały się Słowacja, Węgry i Bułgaria (przed tygodniem jedynie Węgry).

Aby uświadomić jak duże mogą być różnice we wskaźnikach można przytoczyć przykład Luksemburga, w którym bezwzględne liczby zachorowań i zgonów są na bardzo podobnym poziomie, chociaż Luksemburg ma ponad 60-krotnie mniej ludności niż Polska



Mapka rynków docelowych pokazuje, to o czym była już mowa wcześniej, a więc że w minionym tygodniu Hiszpania dość wyraźnie wyprzedziła już Włochy pod względem obu relatywnych wskaźników, czyli zachorowań i zgonów. Inna znacząca zmiana miała miejsce na dwóch najważniejszych rynkach docelowych dla polskich turystów. W ostatnim tygodniu Turcja odnotowała już wyraźnie wyższy wskaźnik zachorowań niż Grecja. Wskaźnik liczby zgonów jest tam wprawdzie nadal mniejszy niż w tym ostatnim kraju, ale z reguły postępuje on z pewnym opóźnieniem za wskaźnikiem dotyczącym liczby zachorowań



Największą zmianą jest pogorszenie się relatywnej sytuacji USA, w których wzrosty wskaźników zachorowań i zgonów stały się podobne jak w Europie Zachodniej. Trzeba jednak pamiętać, że z tej ostatniej do oddzielnego wiersza wyłączone są Włochy, a Hiszpania pozostaje w grupie krajów docelowych. Mimo tych wyłączeń widoczna jest nadal bardzo duża różnica pomiędzy naszym regionem, a zachodnią częścią kontynentu, która w kategoriach bezwzględnych uległa w ostatnim tygodniu nawet dramatycznemu powiększeniu.

Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.


Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i www.wczasopedia.pl


Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).

Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego