200406Analiza Cen LATO cz.3 - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

200406Analiza Cen LATO cz.3

Klub Wczasopedia > Klub Wczasopedia
 

Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii


6.04.2020 - ANALIZA INFORMACJI MAJĄCYCH WPŁYW NA BRANŻĘ TURYSTYCZNĄ
Koronawirus nieco wyhamowuje, ale nie w Polsce...

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje kolejną analizę informacji mających wpływ na branżę turystyczną

Coraz więcej państw już poza teoretycznymi apogeami zachorowań

W poprzednich materiałach przedstawialiśmy uproszczone, ale jak się okazuje dość dobrze przystające do rzeczywistości projekcje przebiegu rozwoju choroby z bardzo istotnymi dla niej apogeami liczby dziennych zachorowań i zgonów. Projekcje dla poszczególnych krajów europejskich generalnie bazują na chińskim wariancie rozwoju choroby, przedłużonym jednakże o szacowany negatywny wpływ opóźnień decyzji władz we wprowadzaniu stosownych ograniczeń oraz niższego poziomu dyscypliny społecznej w ich przestrzeganiu.

Ogólnie rzecz biorąc największe opóźnienia (licząc od daty pierwszego przypadku śmiertelnego) we wprowadzaniu ograniczeń takich jak zakaz masowych imprez, zamknięcie szkół, zamknięcie większości sklepów, zamknięcie granic, zawieszenie lotów i ograniczenia dotyczące przemieszczania się miały miejsce we Francji, Hiszpanii, Włoszech i Wielkiej Brytanii, co miało znaczny wpływ na skalę i tempo rozprzestrzeniania się choroby oraz wielkość odchyleń w czasie dotyczących występowania apogeów wobec podstawowego schematu chińskiego.

Odnośnie maksimów liczby zachorowań to da się obecnie wśród państw zachodnioeuropejskich wyróżnić dwie grupy. W jednej ich przesunięcia w czasie są niewielkie i wynoszą do kilku dni. Należą do niej (z tych gdzie apogea już przeminęły) Włochy i Hiszpania (po 5 dni), Holandia i Portugalia (po 4 dni), Belgia (2 dni). Druga to kraje, w których te przesunięcia wynoszą średnio o tydzień dłużej, czyli Szwecja, Dania i Wielka Brytania. We wszystkich dość przypadkowo były one takie same i wyniosły one po 11 dni.

Kraje te mają jedną cechę wspólną, a mianowicie liberalne podejście do kwestii izolacji w kontaktowaniu się obywateli, bazujące na teorii wytwarzania tzw. odporności stadnej. Wielka Brytania wycofała się po pewnym czasie z tej koncepcji, pozostawiając jednak otwarte granice i ograniczając ruch lotniczy jedynie częściowo. Dania wprowadziła regulacje izolacyjne w umiarkowanej wersji, a Szwecja preferuje model najbardziej liberalny jedynie z niewielkimi ograniczeniami.

Polska na razie pomiędzy wariantami „chińskim” i „szwedzkim”

Polska odnośnie apogeum liczby zachorowań ma sytuację niejasną. Ograniczenia są w naszym kraju dość restrykcyjne, a znaczna ich część została wprowadzona stosunkowo wcześnie np. zakaz odbywania masowych imprez od 9 marca, czyli nawet na trzy dni przed pierwszym zgonem. Również stopień przestrzegania narzuconych ograniczeń przez społeczeństwo jest dość wysoki i raczej nie jest niższy niż w większości krajów zachodnioeuropejskich. W dniu 5 kwietnia liczba zachorowań wyznaczyła nowe maksimum, a zatem stało się to już 7 dni po terminie wynikającym ze schematu chińskiego. Być może sytuacja rozwija się w kierunku takiego opóźnienia jakie jest typowe dla krajów, które pozwoliły na dość swobodne rozprzestrzenianie się wirusa, czyli że do maksimum mogło pozostać jeszcze kilka dni.

Program #Lot do domu nie przysłużył się walce z koronawirusem

Na razie wydaje się, że jedną z przyczyn takiej sytuacji może być dość swobodnie przeprowadzony program #LOT do domu. Na spotykane kontrargumenty, że wiele krajów Unii tez sprowadza swoich obywateli do kraju, warto zauważyć, ze ich sytuacja jest jednak zupełnie inna.

Same będąc bardzo mocno zainfekowane, sprowadzają jednak repatriantów z krajów o najczęściej istotnie niższym poziomie infekcji. Polska sprowadzała osoby (program wczoraj się zakończył) do relatywnie „czystego” kraju z państw często o wskaźnikach zachorowań kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt razy wyższych. Była to więc sytuacja zupełnie odwrotna do tej jaka miała miejsce w typowej zachodnioeuropejskiej repatriacji.

Ponadto znaczna liczba repatriantów powracała z Wielkiej Brytanii, gdzie liczba bezobjawowych zakażeń z okresu swobodnego budowania odporności stadnej mogła być bardzo duża. Przy tym do kraju nie wracały „białe kołnierzyki” z banków, biur i korporacji, ale osoby często pracujące dotychczas na budowach, w pubach, czy w gastronomii, a więc stopień ich zakażenia mógł być relatywnie podniesiony. Można też przyjąć założenie, że po powrocie  proces dostosowywania się do istniejących ograniczeń i nakazów był u nich mniej efektywny niż u przeciętnych obywateli.

Wymieszanie wracających z różnych krajów nie było dobrym pomysłem

Wydaje się, że prawidłowo zorganizowana repatriacja powinna zostać podzielona na dwie fazy. W pierwszej powinny brać udział osoby z krajów o niskiej gęstości zachorowań, a dopiero w drugiej te z krajów mocno zainfekowanych, dla których należałoby zastosować surowsze przepisy dotyczące bardziej „realnej” kwarantanny. W tym celu można by wykorzystać zupełnie nieobłożone teraz hotele (tak jak uczynili to Chińczycy) wspierając je przy okazji w trudnym okresie kryzysu.

Jak będzie przebiegać krzywa nowych zachorowań w naszym kraju i czy będzie to wariant „szwedzki”, czy może mniej rozciągnięty w czasie, przekonamy się w kolejnych dniach, ale istnieje całkiem realna możliwość, że spontaniczna akcja sprowadzania ma jednak duży udział w odsuwaniu w czasie apogeum zachorowań, czyli w marnowaniu wysiłków społeczeństwa, które stara się przestrzegać narzucanych norm i ograniczeń.

W zakresie przebiegu liczby zgonów sytuacja dopiero się wyjaśnia

Odnośnie przebiegu liczby zgonów, to obecnie z wysokim prawdopodobieństwem można jedynie potwierdzić, że Włochy przekroczyły rzeczywiste apogeum w dniu 27 marca, czyli z 4-dniwym opóźnieniem wobec schematu chińskiego.

Odnośnie Hiszpanii to najwyższa dotychczasowa liczba zgonów nastąpiła w dniu 2 kwietnia, czyli dokładnie w teoretycznej dacie podawanej w naszych wcześniejszych materiałach i jest dość prawdopodobne, że sytuacja taka się utrzyma, czyli że kolejne maksimum już nie wystąpi. W pozostałych krajach sytuacja nie jest jeszcze na tyle wyjaśniona, aby można było z racjonalną wiarygodnością oceniać bieżącą sytuację w zakresie przebiegu liczby przypadków śmiertelnych.

Europa nadal podzielona na dwie prędkości koronawirusa

W tej części materiału przedstawiono zaktualizowane mapki i tabelę obrazujące sytuację w zakresie rozwoju koronawirusa w poszczególnych krajach podzielonych na rynki źródłowe i docelowe. Przy okazji jeszcze raz przypominamy, że zostały one sporządzone według zasad przedstawionych w materiale sprzed czterech tygodni, czyli nie obejmują liczb bezwzględnych, jak jest to powszechnie podawane w mediach, ale liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, a także nie obejmują liczb narastająco od początku epidemii lecz pokazują aktualną sytuację rozwoju choroby w okresie ostatniego tygodnia pomiędzy godzinami 22 w kolejne niedziele



Na mapie rynków źródłowych widoczne jest, że zdecydowany podział kontynentu na część zachodnią o bardzo  wysokich wskaźnikach zachorowań i zgonów i część środkowo-wschodnią, gdzie wskaźniki te są zdecydowanie niższe nie ustępuje, choć uległ on w ostatnim tygodniu pewnemu złagodzeniu.

Statystyki zaburzane przez zmiany sposoby obliczania zachorowań i zgonów

W ostatnim tygodniu duże zmiany w raportowaniu liczby zachorowań i zgonów nastąpiły we Francji. Zaczęto tam, zgodnie z obowiązującymi standardami międzynarodowymi uwzględniać chorych w domach opieki i lecznicach nie będących szpitalami i tylko w czwartek i w piątek spowodowało to wzrost liczby zachorowań o 17827, zaś liczby przypadków śmiertelnych o 1416.

Od dawna zwraca też uwagę swoisty fenomen niskiego wskaźnika liczby zgonów w Niemczech (13,0), niż w otaczających je krajach,  w których wskaźniki te były w minionych tygodniach, a także w tym tygodniu nadal zdecydowanie wyższe. Należą do nich Szwajcaria (45,3), Francja (81,7), Belgia (88,3), czy Holandia (57,5).

Procedury kwalifikacji przyczyn zgonów mniej ważne od krzywizny banana

Może to wynikać również z tych samych przyczyn co zaniżone dotychczas statystyki we Francji, ale zasadniczą przyczyną są raczej dość specyficzne kryteria uznawania koronawirusa za przyczynę zgonu. Otóż w Niemczech przy jednoczesnych chorobach współistniejących, co do zasady to właśnie je uznaje się za przyczynę zgonu, a nie koronawirusa. W innych krajach taka kwalifikacja jest rzadka i dotyczy tylko niektórych chorób np. sepsy. Jest również prawdopodobne, że podobny jest sposób kwalifikowania przyczyny zgonów w Austrii (wskaźnik 13,3).

Wydaje się, że w obliczu tak groźnej epidemii Unia Europejska powinna jednak ujednolicić zasady kwalifikacji, gdyż w sytuacji różnych podejść do kwestii zgonów wyciąganie prawidłowych wniosków odnośnie przebiegu i statystycznych prognoz rozwoju choroby staje się utrudnione. Powinna uczynić to tym bardziej, że jak pamięta jeszcze wiele osób, unijni urzędnicy z dużym zapałem normalizowali wiele mało istotnych kwestii, w tym słynną krzywiznę banana.

Pozycja Polski nadal relatywnie bardzo korzystna

Polska w ostatnim tygodniu utrzymała „dobrą” pozycję pod względem wskaźnika liczby zgonów. Niższy miały jedynie Słowacja, Malta i Bułgaria, która nieznacznie wysunęła się przed Polskę dopiero w tym zestawieniu. Pod względem wskaźnika liczby zachorowań korzystniej prezentowały się Słowacja, Węgry i Bułgaria do których w minionym tygodniu dołączyła Grecja.



Mapka rynków docelowych pokazuje, to o czym była już mowa wcześniej, a więc że w minionym tygodniu Hiszpania jeszcze wyraźniej wyprzedziła Włochy pod względem obu relatywnych wskaźników, czyli zachorowań i zgonów. Tak jak można było przewidzieć, w ostatnim tygodniu Turcja wyraźnie wyprzedziła Grecję również pod względem wskaźnika liczby zgonów. Przyrost obu wskaźników jest w tym kraju stosunkowo szybki, co stawia kolejne znaki zapytania odnośnie tegorocznego sezonu letniego.



Największa zmianą jest dalsze pogorszenie się relatywnej sytuacji USA, w których wzrosty wskaźników zachorowań i zgonów stały się generalnie podobne jak w Europie Zachodniej. Trzeba jednak pamiętać, że z tej ostatniej do oddzielnego wiersza wyłączone są Włochy, zaś Hiszpania pozostaje w grupie krajów docelowych. Pomimo wymienionych wyżej wyłączeń nadal widoczna jest bardzo duża różnica pomiędzy naszym regionem, a zachodnią częścią kontynentu.

Warto też zwrócić uwagę na dość wyraźne pogarszanie się wskaźników w Japonii, które trwa już drugi tydzień z rzędu. Potwierdza to pogląd niektórych specjalistów, że rozprzestrzenianie się wirusa jest niejako siłowo powstrzymywane jedynie poprzez wysoką dyscyplinę zachowań społecznych odnośnie przestrzegania ograniczenia kontaktów międzyludzkich. W momencie, kiedy są one rozluźniane wirus ponownie daje znać o sobie. Jest dość oczywiste, że taka jego natura nie jest dobrym prognostykiem dla szybkiego zniesienia ograniczeń w podróżach, a zatem i dla sezonu turystycznego.


Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.


Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i www.wczasopedia.pl


Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).

Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego