200518Analiza Cen LATO cz.3 - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

200518Analiza Cen LATO cz.3

O Nas > Raporty TravelDATA
 

Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii


18.05.2020 - ANALIZA INFORMACJI MAJĄCYCH WPŁYW NA BRANŻĘ TURYSTYCZNĄ
Coraz więcej argumentów za odmrożeniem turystyki wyjazdowej...

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje kolejną analizę informacji mających wpływ na branżę turystyczną

Coraz większe postępy w walce z koronawirusem

Minął kolejny tydzień, w którym odnotowano cofanie się epidemii koronawirusa, przy czym jego tempo w większości zachodnioeuropejskich  krajów uległo wyraźnemu przyspieszeniu. Wyraźny postęp w ograniczaniu rozprzestrzeniania się epidemii odnotowano we wszystkich najistotniejszych i najludniejszych krajach zachodniej części kontynentu, czyli w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoszech i Hiszpanii. Właściwie łatwiej jest wskazać te obszary, w których w minionym tygodniu istotnego postępu nie wykazano, a nawet odnotowano niewielki regres. Do tych pierwszych należała Skandynawia, gdzie bardzo niewielki postęp w rozprzestrzenianiu się wirusa odnotowano w Szwecji oraz obszar Europy Środkowej, w którym brak większych zmian odnotowano w krajach nadbałtyckich, na Ukrainie i Węgrzech oraz w Czechach i w Polsce. Przyspieszenie tempa rozprzestrzeniania się choroby odnotowano tylko na Białorusi i Malcie oraz w Grecji i Austrii.

Możliwe, że wzrost zachorowań (o mniej więcej 1/3) w tym ostatnim kraju jest ostrzeżeniem przed skutkami znoszenia obostrzeń i zmniejszania dystansowania społecznego, jako że przystąpił on do tych działań stosunkowo wcześnie.  

Sytuacja epidemiczna stopniowo się wyrównuje

Widocznym skutkiem postępów w rozprzestrzenianiu się koronawirusa w krajach Europy Zachodniej i dość już długotrwałej stagnacji w tym zakresie w rejonie środkowoeuropejskim jest stopniowe zbliżanie się do siebie wskaźników zachorowań tych rejonach, czyli wyrównywanie się sytuacji epidemicznej. Obecnie w sytuacji zbliżonej do naszego regionu znalazły się już Niemcy, Austria (pomimo wspomnianego wzrostu liczby nowych przypadków) oraz Szwajcaria, Dania, a nawet Holandia. W tym obszarze znalazł się już kraj, który na skutek bardzo niskich wskaźników zachorowań i przypadków śmiertelnych ogłosił już nawet koniec epidemii, a jest nim Słowenia.

W ten sposób w coraz większym stopniu spełniane jest więc kryterium podobnej sytuacji epidemicznej, które jest wskazywane jako warunek pierwszego etapu przywracania ruchu transgranicznego pomiędzy poszczególnymi krajami.

W wielu zachodnioeuropejskich krajach mamy jednak nadal do czynienia z relatywnie wysokimi wskaźnikami zgonów, które są odsuniętym w czasie efektem bardzo wysokiej fali zachorowań jaka miała tam miejsce w tygodniach wcześniejszych. Sytuacja w tym zakresie jest jednak i tak znacznie korzystniejsza niż jeszcze przed kilkoma tygodniami. Kraje te na ogół spóźniały się z wprowadzaniem restrykcji wewnętrznych i zamykaniem granic mających ograniczać rozwój wirusa.

Wiele krajów zachodnich częściowo „przechorowało” już wirusa

Skutkiem tego był gwałtowny rozwój choroby, który sprawił, że znacznie większa część tamtejszych społeczeństw już „przechorowała”  wirusa niż w naszej części kontynentu. W obecnej sytuacji powoduje to, że ryzyko wzrostu przytłumionej liczby zachorowań w naszym rejonie może być większe i może skłaniać władze do znacznie większej ostrożności w otwieraniu granic, co zaczyna przenosić się teraz na mniej jednoznaczne perspektywy odmrażania turystyki wyjazdowej.

Nie oznacza to, że restrykcje, kwarantanny i zamykanie granic nie przyniosły żadnych korzyści. Wręcz przeciwnie, poprzez utrzymywanie krzywych zachorowań i zgonów na niskim i względnie płaskim poziomie w efekcie uniknięto eksplozji liczby przypadków śmiertelnych, która pozostała w rejonie na relatywnie bardzo niskim poziomie wobec średniej europejskiej.

W siedmiu najludniejszych krajach Europy Zachodniej, czyli w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoszech, Hiszpanii, Holandii i Belgii od początku epidemii do 17 maja zmarło nieco ponad 145 tysięcy osób, co przy liczbie ludności około 353 mln daje wskaźnik blisko 411 zgonów na milion mieszkańców. Przeliczając to proporcjonalnie na liczbę mieszkańców Polski otrzymujemy około 15600 zgonów, podczas gdy ich rzeczywista liczba osiągnęła 925, czyli była blisko 17-krotnie mniejsza.

Komisja Europejska za dwuetapowym odmrażaniem turystyki wyjazdowej

W minionym tygodniu Komisja Europejska przedstawiła 70-stronicowy dokument dotyczący turystyki i transportu oraz zorganizowała konferencję na której przedstawiano plany stopniowego powrotu do podróży transgranicznych, zarówno w obrębie Unii Europejskiej, jak i poza jej obszarem.

Zalecenia w dokumencie obejmują m.in. listę środków mających ograniczyć ryzyko infekcji w czasie podroży. Wśród nich nie budzą większych wątpliwości maseczki ochronne na twarz, przewożenie mniejszej liczby osób w pojazdach, korzystanie z dokumentów elektronicznych, przestrzeganie zasad fizycznego dystansu, pomiary temperatury, testy i zabezpieczenie opieki medycznej gdyby doszło do wykrycia zagrożenia nowym ogniskiem choroby.

Komisja Europejska generalnie opowiedziała się za dwuetapowym podejściem do kwestii podróżowania. W pierwszym etapie należałoby łagodzić ograniczenia pomiędzy regionami o podobnej sytuacji epidemicznej lub tymi, które w znacznym stopniu opanowały problem koronawirusa.

Dla celów ustalenia, jakie kraje i od kiedy mogłyby uczestniczyć w transgranicznym podróżowaniu potrzebne są odpowiednie dane. Ma je zbierać na temat poszczególnych krajów i regionów Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC). Mają one posłużyć do stworzenia odpowiednich map pokazujących rozprzestrzenianie się choroby.

Ryzyko negatywnego wariantu rozwoju sytuacji

Przytoczone obecnie plany pokrywają podstawowy wariant rozwoju sytuacji. Ma on duże szanse na zaistnienie przy kontynuacji korzystnych trendów w zakresie rozwoju i skutków choroby pomimo wprowadzania kolejnych etapów normalizujących życie gospodarcze w poszczególnych krajach. Również stabilizacja zachorowań na poziomach zbliżonych do obecnego raczej nie powinna zagrażać odmrażaniu turystyki wyjazdowej.

Natomiast powrót do ponownego wyraźnego postępu rozwoju choroby jako rezultatu zmniejszenia dystansowania społecznego i wznowienia działalności gospodarczej w produkcji i usługach raczej zastopuje istotniejszy wzrost aktywności branży turystyki wyjazdowej w obecnym sezonie letnim. Przed taki scenariuszem ostrzegają ostatnio dość liczni epidemiolodzy w wielu krajach europejskich, a działalność turystyczna w takim wypadku ograniczyłaby się do turystyki krajowej.

Przed takim wariantem nadal ostrzega również sytuacja w Singapurze. W tym kraju w kolejnym już tygodniu nie udało się istotnie ograniczyć liczby nowych zachorowań, która utrzymuje bardzo wysoki poziom 840 przypadków na milion mieszkańców. Przed tygodniem było to 916, a przed dwoma 818 przypadków, a więc znacznie więcej niż w jakimkolwiek istotnym kraju europejskim (patrz mapki w dalszej części tego materiału).

TUI Group ogłasza wyniki za pierwsze półrocze roku obrotowego

W ostatnią środę 13 maja największy europejski koncern turystyczny przedstawił swoje półroczne sprawozdanie finansowe, czyli obejmujące w jego wypadku okres od 1 października 2019 do 31 marca 2020 roku. Jest to pierwszy raport w branży z wynikami działalności obejmującymi w pewnym stopniu jej rezultaty z początkowego okresu pandemii koronawirusa.

Raport przedstawiony jest w tradycyjnej formule obejmującej pierwsze półrocze i sam drugi kwartał roku obrotowego, ale dla większej transparentności w obecnej nietypowej sytuacji podzielono ten okres również na pierwsze 5 miesięcy, czyli okres przed pandemią oraz marzec 2020, który uwidaczniał już istotny wpływ koronawirusa na rezultaty turystycznej działalności koncernu.

Ciekawsze są wnioski wypływające z tego drugiego ujęcia, ale na początek wypada, niejako ze statystycznego obowiązku, przedstawić przynajmniej skrócony obraz sytuacji w ujęciu tradycyjnym.

Wyniki w II kwartale półrocza mocno osłabione przez wirusa

Półroczne przychody koncernu obniżyły się bardzo nieznacznie z 6676 do 6639 mln euro, czyli o 0,6 procent. Większy był spadek w samym drugim kwartale, który wyniósł 10,6 procent, a zatem z 3102 do 2788 mln euro.

Półroczna strata Grupy wyniosła prawie 846 mln euro, z czego aż 740,5 mln euro przypada na rezultat działalności w drugim kwartale. Przed rokiem wielkości strat w tych okresach wyniosły odpowiednio 289 i 177 mln euro. Wielkość funduszy własnych koncernu wyniosła na koniec marca 2792 mln euro (przed rokiem 3290 mln euro), a dług netto 4903 mln euro, podczas gdy przed rokiem wynosił on 1964 miliony euro.

Tak olbrzymi przyrost wynika jednak nie tyle z realnego rozwoju sytuacji, ale z zastosowania nowych standardów księgowych dla wyliczania tej wielkości (IFRS 16 w miejsce IAS 17). Przy obliczaniu długu według poprzedniej metodologii wyniósłby on 2650 mln euro, czyli o 686 milionów lub 35 procent więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego.

Segmenty hotelowy i wycieczkowców obroniły się znacznie lepiej

W ujęciu segmentowym tzw. zasadniczy wynik brutto przed odsetkami (underlying EBIT) wyniósł dla segmentu hotelowego plus 42,1 mln euro (przed rokiem plus 134,5 mln), a w samym drugim kwartale minus 1,2 mln euro (przed rokiem plus 65,3 mln). Wskaźnik obłożenia hoteli Grupy obniżył się w półroczu do 75 z 77 procent przed rokiem, przy czym w sieci RIU wskaźniki te wyniosły 82 i 84 procent. W samym drugim kwartale obłożenie spadło wyraźniej i wyniosło dla całej sieci 74 wobec 79 procent przed rokiem, a w sieci RIU odpowiednie wskaźniki wyniosły 81 i 86 procent.

Segment wycieczkowców zanotował półroczny zysk (w takim samym ujęciu) w wysokości 26,5 mln euro (przed rokiem 134,5 mln), ale w samym drugim kwartale wystąpiła już strata 22,4 mln euro (przed rokiem był zysk 59,4 mln euro). Tym razem najsłabiej pod względem biznesowym zaprezentowała się najefektywniejsza spółka Grupy, czyli TUI Cruises. Wskaźnik obłożenia w półroczu spadł z 99 procent przed rokiem do 88 procent obecnie, a w samym drugim kwartale z 98 do zaledwie 78 procent. W jakimś związku z taką sytuacją spadły również przeciętne dzienne stawki za pasażera
w półroczu z 148 do 142 euro, a w samym drugim kwartale z 146 do 138.

Tak duży spadek obłożenia, czyli sytuacja jaka nie zdarzyła się jeszcze nigdy w przeszłości sugeruje, że Koncern może zacząć oferowanie na niektórych rynkach rejsów po bardzo atrakcyjnych cenach uwzględniających w dużej mierze jego koszty krańcowe.

Ogółem cały obszar tzw. Holiday Experiences obejmujący obok hoteli i wycieczkowców jeszcze intensywnie rozwijane usługi w destynacjach zdołał w całym półroczu osiągnąć dodatni wynik 39,1 mln euro, wobec 230,5 mln przed rokiem, ale w samym drugim kwartale wystąpiła już strata 44 mln euro, podczas gdy przed rokiem uzyskano zysk 119,1 mln euro.

Segment touroperatorski ucierpiał najbardziej

Zdecydowanie słabiej w tym ujęciu prezentował się łączny wynik obszaru Markets & Arlines, czyli touroperatorskiego, który wykazał w półroczu stratę prawie 803 mln euro (przed rokiem 456 mln), a w samym drugim kwartale stratę 596,5 mln euro (przed rokiem 300,1 mln).

Wyniki te po raz kolejny potwierdzają, że segment touroperatorski jest w Grupie TUI wyraźnie najsłabszy pod względem zdolności do generowania zysków i wartości, o czym wielokrotnie pisaliśmy we wcześniejszych materiałach prezentując przy okazji stosowne wykresy.

Sytuację taką pośrednio potwierdza bieżący pogląd rynków finansowych, który materializuje się w rynkowych wycenach przedsiębiorstw reprezentujących poszczególne rodzaje działalności. Obecny (15 maja) spadek notowań wobec 21 lutego 2020, czyli początku uświadomienia sobie wpływu pandemii na gospodarkę i turystykę - był wtedy duży weekendowy wzrost zachorowań we Włoszech - i zainicjowania głębokich spadków notowań na giełdach może służyć jako wyznacznik średniej opinii rynków finansowych wobec perspektyw dla wymienionych wcześniej segmentów.

Spadek notowań dla TUI Group (wszystkie trzy segmenty) jako całości wyniósł w tym czasie 70,7 procent, podczas gdy dla samego segmentu wycieczkowców reprezentowanego przez mającego liczne związki z TUI Group armatora RCL (Royal Caribbean Cruises) wyniósł 64,7 procent, a dla sieci hotelowej Melia International stosowanej w raportach koncernu do segmentowych porównań tylko 53,2 procent. Należy przy tym zaznaczyć, że notowania armatora uległy osłabieniu na skutek niedawnej informacji, że operatorzy wycieczkowców rezygnują z sezonu letniego i przesuwają re-start swojej działalności na jesień.

To marzec zdewastował półroczne wyniki koncernu

W pierwszych 5 miesiącach roku obrotowego koncern ocenił koniunkturę jako bardzo korzystną. W obszarze rezerwacji styczeń 2020 był wymieniany jako najlepszy miesiąc w historii firmy. Z kolei przychody wyniosły w tym okresie tych miesięcy około 6 mld euro co oznaczało wzrost o 6 procent wobec takiego samego okresu przed rokiem. Korzystniejszy o 62 miliony euro był również zasadniczy (w tym wypadku bez uziemienia maszyn B737 Max i wyników na zabezpieczeniach) wynik brutto przed odsetkami (underlying EBIT), który wyniósł minus 240 mln euro wobec minus 302 mln przed rokiem.

W samym marcu sytuacja wyglądała już zdecydowanie gorzej. Grupa TUI szacuje wynik w tym samym ujęciu na aż minus 470 mln euro z czego 242 mln euro wyniosły straty na bezpośrednich marżach, minus 146 mln euro przyniósł wynik na dokonanych zabezpieczeniach (głównie cen paliw), zaś dalsze 82 mln euro wygenerowały straty z innych pozycji, w tym 29 mln euro koszty repatriacji turystów.

Wynik za marzec był szczególnie niekorzystny również ze względu na wydarzenia jednorazowe, które nie powinny się powtórzyć w kolejnych miesiącach. Koncern ograniczył swoją bazę kosztów stałych do około 250-300 mln euro miesięcznie w okresie, w którym nie będzie generował przychodów, czyli najprawdopodobniej w II kwartale 2020. Oszczędności w kosztach stałych segmentu hotelowego mają sięgać 70 procent, a wycieczkowców 50 procent, podobne mają być też w kosztach osobowych.

W takiej sytuacji w kolejnym kwartale koncern powinien wygenerować stratę w granicach 800-900 mln euro, nie licząc wyniku na zabezpieczeniach, gdzie sytuacja kształtuje się dynamicznie i jest trudno przewidywalna, a zatem w mniej więcej w takiej wysokości jak w całym pierwszym półroczu.

W kolejnym kwartale powinny pojawić się już przychody, przy czym z jednej strony należy pamiętać o bardzo prawdopodobnym wycofaniu z ruchu statków wycieczkowych, a z drugiej o możliwych znacznie wyższych marżach generowanych na pakietach turystycznych, co powinno wynikać z wyższych o średnio 11 procent cen ich sprzedaży oraz równolegle niższych kosztów wynegocjowanych w ramach restartu turystyki wyjazdowej. Wyższe ceny wcześniej sprzedawanych wyjazdów mogły częściowo wynikać ze zmniejszonej konkurencji z powodu wrześniowego upadku Thomasa Cooka.

Prawdopodobnie wyniki koncernu nadal  będą obciążane przez nieefektywne zabezpieczenia cen paliwa, które muszą być rozliczane pomimo najprawdopodobniej mniejszego jego zużycia niż wynikające z kontraktów. W takiej sytuacji kolejny kwartał może przynieść jedynie niewielki wynik dodatni, co pozwala szacować roczną stratę w przedziale przynajmniej 1,5
2 mld euro, przy czym wyższe wartości mogą wynikać z niekorzystnego rozliczenia zabezpieczeń lub z późniejszego odmrożenia wyjazdów turystycznych, które teraz koncern dla większości kierunków sytuuje (w raporcie) w okolicach połowy czerwca.

Płynność koncernu wydaje się względnie zabezpieczona

Dla zabezpieczenia swoich potrzeb płynnościowych w trakcie sezonu koncern wystąpił już 15 marca o stosowną pożyczkę do rządu i otrzymał ją w okresie niecałych 2 tygodni. Jej wielkość opiewa na kwotę 1,8 mld euro, a terminy spłaty przypadają na okres od października 2021 do lipca 2022.

W tej sytuacji biorąc pod uwagę ograniczenie wydatków inwestycyjnych o blisko połowę, czyli z przedziału 750-900 do około 440 mln euro) wydaje się, że w wariancie optymistycznym koncern powinien zachować równowagę płynnościową zwłaszcza przy tych terminach powrotu do ruchu turystycznego, które były wcześniej planowane, jednak przy kolejnym opóźnianiu powrotu do ruchu turystycznego pojawia się już ryzyko. Może to tłumaczyć widoczną obecnie presję na jak najszybsze znoszenie ograniczeń w ruchu transgranicznym.

W ramach założonych już strategicznych przedsięwzięć mogących poprawiać bieżącą płynność koncernu można wymienić operacje typu sale-leaseback, czyli tzw. leasingu zwrotnego na istotnych składnikach majątku Grupy, do których należą hotele i wycieczkowce. Według raportu rocznego 2018/2019 posiada ona na własność 41 procent z ogólnej liczby 354 hoteli, czyli około 145 obiektów oraz 15 z 17 eksploatowanych aktualnie wycieczkowców. W awaryjnej sytuacji skrajnie mało prawdopodobna wydaje się też odmowa powiększenia obecnego wsparcia, tym bardziej, że niemiecki rząd bardzo jasno deklarował, że nie dopuści do egzystencjalnych kłopotów firm efektywnych w normalnych warunkach i z korzystnymi długoterminowymi perspektywami na rynku.

Ten półmartwy sezon w turystyce więcej zmieni w układzie sił na rynku niż normalny

W latach bez burzliwych turbulencji na rynku, a takich jest najwięcej, sytuacja w zakresie zmian pozycji rynkowej między konkurującymi podmiotami zmienia się na ogół powoli i w przewidywalnym kierunku. Podmioty efektywniejsze na ogół wzmacniają swoje znaczenie i wypierają mało efektywne oraz popełniające częste błędy biznesowe. W ten sposób poszczególne branże, a wraz z nimi gospodarka jako całość,  działają w sposób coraz bardziej sprawny, prężny i skuteczny podnosząc tym samym jakość życia i zamożność obywateli.

Zwykle okresy kryzysu lub dekoniunktury przyspieszają rynkowe zmiany i pozytywną selekcję podmiotów gospodarczych doprowadzając po chwilowym spowolnieniu do ewidentnie przyspieszonego wzrostu ogólnej efektywności. Publiczne zaś wspieranie słabo radzących sobie podmiotów jest bardzo utrudnione i obwarowane szczegółowymi i daleko idącymi przepisami z pozytywną decyzją organu dbającego o zachowanie racjonalnej konkurencji włącznie.

Kryzys wywołany pandemią koronawirusa jest jednak tak gwałtowny i tak groźny gospodarczo, że spowodował istną lawinę instrumentów i programów pomocy publicznej przyznawanych często bez szczególnych procedur i na zasadzie, że trzeba pomóc szybko i najlepiej wszystkim.

Przysłowiowe pół biedy jeśli pomoc otrzymują wszystkie podmioty na zasadzie „po równo” zarówno te efektywne, jak i te, które na rynku działać już nie powinny. Wtedy po prostu na jakiś czas utrwala się już istniejąca struktura i gospodarka traci pewien okres czasu, który w normalnej sytuacji mógłby być przeznaczony na postęp i ewolucję.

W obecnym kryzysie trudno oprzeć się wrażeniu, że zwłaszcza w przypadkach dużych podmiotów przeważa zasada rodem z epoki słusznie minionej, czyli każdemu według potrzeb. W ten sposób duże wsparcie otrzymują najmniej efektywni, którym do przetrwania potrzeba najwięcej, a lepsi i efektywniejsi dostają relatywnie mniej lub wcale. Radzą sobie przecież tak dobrze, że żadnej pomocy nie potrzebują. W ten sposób można nawet zawrócić koło gospodarczej historii, czyli zniweczyć na dłuższy czas pożyteczne efekty wcześniejszej pozytywnej selekcji w poszczególnych branżach.

Potencjalny spadek efektywności branży lotniczej to droższe bilety i słabszy ruch turystyczny

Trudno w tym względzie o lepszy przykład niż europejska branża lotnicza. Bezspornie najbardziej efektywnymi i ekspansywnie rozwijającymi przewoźnikami były dotychczas tanie linie zwłaszcza Ryanair i Wizzair. Pod względem zdecydowanej większości wskaźników na głowę wyprzedzały nieefektywnie i często po bizantyjsku zarządzane linie tradycyjne. Niskie ceny biletów, które pomimo wysokich zysków i rentowności były przez nie konsekwentnie oferowane, bardzo upowszechniły lotnicze podróże wśród nawet niezamożnych osób.

Nie podlega kwestii, że przed kryzysem były one w znacznie lepszej kondycji finansowej niż duzi przewoźnicy tradycyjni. Ci ostatni w liczbie sześciu (Lufthansa, British Airways, Iberia, Air France, KLM, Alitalia) mają jednak dostać łącznie ponad 30 mld euro finansowego wsparcia w celu przetrwania kryzysowego okresu załamania/osłabienia koniunktury.

W ten sposób gra o pozycje rynkowe może zacząć się od nowa, bo kondycja płynnościowa poszczególnych linii zostanie wyrównana. Może jednak być i tak, że dotychczas najefektywniejsi, czyli najczęściej najsilniejsi zostaną nagle słabszymi, gdyż nie będą mogli przez jakiś czas podjąć dostatecznie skutecznej konkurencji z dotychczasowymi słabeuszami. W ten sposób poprzez walkę z pandemią zostanie jako efekt uboczny zafundowana podmiotom gospodarczym nieoczekiwana zmiana ich pozycji biznesowych, a klientom droższe ceny przelotów lotniczych.

Całkiem podobna, chociaż nieco bardziej skomplikowana sytuacja zagości najprawdopodobniej również w branży zorganizowanej turystyki wyjazdowej. Więcej na ten temat postaramy się przedstawić w kolejnym materiale tygodniowym.

Coraz więcej zieleni na europejskim kontynencie

W tej części materiału już tradycyjnie przedstawiono zaktualizowane mapki oraz tabelę obrazujące sytuację w zakresie rozwoju koronawirusa w poszczególnych krajach podzielonych na rynki źródłowe i docelowe. Przy okazji kolejny raz przypominamy, że zostały one sporządzone według zasad przedstawionych w materiale sprzed dziewięciu tygodni, czyli nie obejmują liczb bezwzględnych, jak jest to powszechnie ujmowane w mediach, ale obejmują liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, a także nie pokazują liczb narastająco od początku epidemii lecz podają aktualną sytuację rozwoju choroby w okresie ostatniego tygodnia (pomiędzy godzinami 22 w kolejne niedziele), co pozwala znacznie lepiej obserwować bieżące tempo i skutki epidemii.



Na mapie rynków źródłowych nie jest już widoczny wyraźny podział kontynentu na części zachodnią o wyższych  wskaźnikach zachorowań i zgonów oraz środkową o znacznie niższych. Negatywnie wyróżniają się jeszcze Wyspy Brytyjskie, Skandynawia oraz Rosja i Białoruś ale w zdecydowanej większości krajów wnętrza kontynentu (oprócz Belgii) widać już wyrównywanie się sytuacji epidemicznej zwłaszcza pod względem wskaźników nowych zachorowań.

Wspiera to przedstawiony przed około pięcioma tygodniami przez przewodniczącą Komisji Europejskiej zarys planu działań, który ma doprowadzić do wyjścia z izolacji, znoszenia ograniczeń i odmrożenia działalności gospodarczej i turystycznej gdzie znalazło się  stwierdzenie, że ograniczenia podróży powinny być w pierwszej kolejności zmniejszane pomiędzy obszarami o niskim występowaniu wirusa oraz podobnej sytuacji epidemicznej o czym była już mowa we wcześniejszych partiach materiału.

Więcej testów oznacza więcej wykrytych zakażeń

W tym miejscu warto jeszcze bliżej skomentować przebieg rozwoju sytuacji epidemicznej w Polsce. Od pewnego czasu wskaźniki nowych zachorowań pozostają na dość stabilnym poziomie, co może stanowić pewne rozczarowanie dla wielu osób, które oczekiwały, że liczba wykrywanych zachorowań przy dość daleko posuniętych obostrzeniach życia codziennego powinna jednak wyraźnie spadać.  

W celu przybliżenia tej kwestii przedstawiamy wykres zawierający liczbę wykrytych przypadków (niebieskie słupki, lewa skala) oraz jednocześnie relację wykrywanych przypadków zakażenia koronawirusem na każdy przeprowadzony test (czerwona linia, prawa skala).



Cechą charakterystyczną koronawirusa jest to, że w większości przypadków zakażenie przebiega bezobjawowo lub daje jedynie słabo odczuwalne skutki. W początkowym okresie rozwoju epidemii (marzec) liczba wykonywanych testów była stosunkowo niewielka (2 do 5 tysięcy) i kierowano do nich osoby zdradzające wyraźne objawy choroby. Dlatego pomimo, że relacja wykrywanych zakażeń była dość wysoka (> 4 procent) to bezwzględne liczby nowych zachorowań nie były duże. W kwietniu liczba wykonywanych testów przeszło dwukrotnie wzrosła (iloraz lewej i prawej skali) co pozwalało na dokładniejsze wychwytywanie zakażeń, w tym u takich osób, które w pierwszym okresie ze względu na swój relatywnie dobry stan nie były jeszcze testom poddawane.

W maju liczba wykonywanych testów przekraczała już wyraźnie 10 tysięcy przy podobnej liczbie wykrywanych zakażeń. Oznacza to, że wśród badanych coraz mniejszy procent wykazuje wynik pozytywny na co wyraźnie wskazuje opadająca czerwona linia. Ogólny wniosek jest taki że pomimo coraz większej liczby testów liczba wykrytych chorych nie rośnie, czyli średni stopień zainfekowania społeczeństwa maleje.

Można też zasadnie przypuszczać, że gdyby liczba testów w początkowym okresie epidemii była znacznie wyższa, to wyższa byłaby też liczba wczesnej wykrywanych chorych, a przebieg krzywej nowych zachorowań zamiast dość płaskiego byłby opadający, czyli bardziej optymistyczny dla obserwatorów rozwoju choroby. Równoległy wniosek jest taki, że rosnąca liczba testów w jakimś stopniu „napędza” też liczbę wykrywanych zakażeń
choć często niezbyt groźnych i małoobjawowych.



Mapka rynków docelowych pokazuje, że obecna sytuacja przedstawia się w wielu z nich znacznie mniej korzystnie niż w krajach źródłowych, a zwłaszcza dotyczy to Hiszpanii, ale też Portugalii, Turcji i Włoch. Nadal bardzo korzystnie prezentuje się Grecja, która może być ważnym celem turystycznych podróży międzynarodowych w tym sezonie letnim (planuje jego uruchomienie od 1 lipca) oraz kraje Północnej Afryki, Chorwacja i Bułgaria. Te ostatnie mają większe szanse na przyjazdy turystów, gdyż należą do Unii, której wewnętrzne granice mają zostać otwarte wcześniej niż zewnętrzne.



W minionym tygodniu sytuacje wskaźnikowe w zakresie nowych zachorowań i zgonów poprawiły się w USA w podobnym stopniu jak w Europie Zachodniej. Na wartość wskaźników w naszej części Europy wybitnie niekorzystnie oddziałuje bardzo zła sytuacja na Białorusi i w Rosji, choć widać tu oznaki stabilizacji. Pozostałe kraje w tym Polska nadal wykazują we wskaźnikach liczby zachorowań stabilizację lub poprawę.

Po trzech tygodniach z rzędu pogarszania się wskaźnika zachorowań w Japonii oraz jego późniejszej stabilizacji wykazał on już trzecią z rzędu poprawę, co oznacza, że wcześniej wprowadzony na obszarze całego kraju stan wyjątkowy przyniósł  pozytywne efekty (inaczej niż w Singapurze). Niekorzystnej zmianie uległy wskaźniki  Chinach i Korei Południowej, ale nadal pozostają w strefie wartości bardzo niskich.

Sytuacje w Japonii, a zwłaszcza w Singapurze potwierdzają niestety pogląd wielu specjalistów, że szerzenie się wirusa jest skutecznie powstrzymywane jedynie poprzez wysoką dyscyplinę zachowań społecznych odnośnie przestrzegania ograniczeń w kontaktach społecznych. W momencie, gdy są one rozluźniane ryzyko ponownego rozprzestrzeniania wirusa rośnie.


Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.


Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i www.wczasopedia.pl


Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).

Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego