201015Analiza Cen LATO cz.3 - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

201015Analiza Cen LATO cz.3

O Nas > Raporty TravelDATA
 

Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii


15.10.2020 - ANALIZA INFORMACJI MAJĄCYCH WPŁYW NA BRANŻĘ TURYSTYCZNĄ
Coraz trudniej ocenić perspektywy kolejnych kwartałów w turystyce wyjazdowej...

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje kolejną analizę informacji mających wpływ na branżę turystyczną

Wzrost zakażeń koronawirusem w krajach źródłowych nadal przyspiesza

Jak regularnie zaznaczamy w naszych tygodniowych materiałach obecny popyt w turystyce wyjazdowej i jego geograficzna struktura są w dominującej mierze wyznaczane przez poglądy ogółu potencjalnych turystów na bieżący i krótkoterminowy rozwój sytuacji w zakresie tempa rozprzestrzeniania się koronawirusa oraz jego aktywności na poszczególnych kierunkach docelowych.

Niestety bieżący trend rozwoju sytuacji epidemicznej staje się coraz bardziej niekorzystny, a tygodniowe wskaźniki epidemiczne dla niemal wszystkich krajów wykazują wzrosty. Spośród 37 monitorowanych państw tygodniowe wskaźniki nowych zakażeń zwiększyły się w 35 przypadkach (poprzednio w 28), a obniżyły się tylko w dwóch, czyli w Danii i w Japonii.


Na ogólnym tle krajów źródłowych pod względem wskaźników zachorowań nadal pozytywnie wyróżniają się Niemcy (295), kraje nadbałtyckie (302) i Skandynawia (320). Polska, pomimo dość silnego wzrostu liczby nowych infekcji, odnotowała szósty najniższy wskaźnik (681) wśród europejskich rynków źródłowych i niższy o 20 procent wobec średniej dla regionu i o 40 procent od średniej dla krajów źródłowych Europy Zachodniej.

Jest jednak całkiem prawdopodobne, że wskaźniki epidemiczne we wszystkich tych krajach nadal będą pozostawały w trendzie wzrostowym, gdyż otoczone są przez obszary, w których są one często kilkakrotnie wyższe, a ruch transgraniczny jest jeszcze często wolny od ograniczeń. Ostatnim takim przykładem są bardzo silnie infekujące się Czechy, gdzie tygodniowy wskaźnik infekcji wspiął się na już ekstremalnie wysoki poziom 3240 przypadków na milion mieszkańców.

Dynamika wzrostu zbiorczego wskaźnika liczby nowych zakażeń w krajach źródłowych zachodniej części kontynentu wyniosła w minionym tygodniu prawie 52 procent tj. z 750 do 1137 zakażeń na milion. W nieco mniejszym stopniu podniósł się tym razem zbiorczy wskaźnik w środkowo-wschodniej części kontynentu, który wykazał przyrost o ponad 44 procent, czyli z 594 do 857 przypadków na milion.

Zakończył się trzytygodniowy okres stabilizacji wskaźnika nowych zakażeń w krajach docelowych. W minionym tygodniu miał tam miejsce ponad 28 procentowy jego wzrost, czyli z 239 do 307 przypadków na milion mieszkańców.

Sześć tygodni systematycznych, ale względnie łagodnych wzrostów liczby zgonów w Zachodniej Europie  

W wielu krajach Europy Zachodniej (Francja, Hiszpania, Wielka Brytania, Holandia, Belgia, Austria, Dania), pomimo bardzo znacznego wzrostu liczby nowych zakażeń liczba przypadków śmiertelnych wobec pierwszej wiosennej fali epidemii rośnie relatywnie powoli i jest teraz nadal zdecydowanie niższa, a w niektórych krajach niższa nawet o prawie rząd wielkości.

Prawdopodobnie jest to powód, dla którego nie budzi ona na razie tak znacznych obaw i reakcji gospodarczych jak miało to miejsce w okresie minionej wiosny i skłania do dość swobodnego podejścia wielu osób do nakładanych przez władze ograniczeń i restrykcji dotyczących zachowań, dystansowania społecznego oraz publicznych i prywatnych zgromadzeń.

W ostatnich tygodniach liczba przypadków śmiertelnych z powodu koronawirusa w większości zachodnioeuropejskich krajów źródłowych zaczęła jednak stopniowo rosnąć osiągając w najbardziej zainfekowanych z nich już dość znaczące rozmiary, choć ciągle jeszcze zdecydowanie niższe w porównaniu z bardzo śmiercionośną wiosenną falą epidemii.

Wzrosty nie są jednak regularne i przerywane są w niektórych krajach okresami mniejszego natężenia liczby zgonów. Do takich należały w ubiegłym tygodniu bardzo zainfekowane obecnie Hiszpania i Francja. W tym pierwszym odnotowano ostatnio 843 zgony (przed tygodniem 854), zaś liczba zgonów we Francji wyniosła w ostatnim tygodniu 453 (przed tygodniem 503). W obu przypadkach nie jest to wiele w porównaniu z wiosną tego roku, gdyż w Hiszpanii w pierwszej połowie kwietnia tygodniowa ich liczba wynosiła blisko 6 tysięcy, a we Francji w pierwszym tygodniu kwietnia życie straciło ponad 6,5 tysiąca osób.

Pomimo przejściowo lepszych wskaźników w Hiszpanii i Francji zbiorczy tygodniowy wskaźnik zgonów w najbardziej zainfekowanym obszarze, czyli w krajach źródłowych Europy Zachodniej podniósł się o prawie 18 procent z 3,93 do 4,63 przypadków na milion mieszkańców. Warto zauważyć, że jest to dynamika wzrostu na razie znacznie poniżej dynamiki dla liczby nowych infekcji (prawie 52 procent).

Szybciej rósł zbiorczy wskaźnik liczby zgonów w krajach źródłowych środkowo-wschodniej części kontynentu. Podniósł się on w zeszłym tygodniu z 8,79 do 12,1 przypadków na milion, czyli o prawie 38 procent. Kolejny raz zdecydowanie bardziej korzystna sytuacja pod tym względem miała miejsce w krajach docelowych, w których wskaźnik ten prawie się nie zmienił i wzrósł tylko nieznacznie z 6,12 do 6,15 przypadków na milion mieszkańców, czyli jedynie o niecałe pół procent.

Trzeba jednak pamiętać, że obecne tygodniowe liczby zmarłych pozostają nadal w wyraźnym trendzie rosnącym i że najbardziej niekorzystny dla zdrowia okres jesienno
zimowy dopiero się rozpoczyna. Ponadto liczba zgonów jest zwykle opóźnionym w czasie efektem liczby zachorowań na koronawirusa, a więc jest dość prawdopodobne, że wraz z wzbierającą falą nowych zachorowań również ona będzie nadal wzrastać.

Polska na drodze do ścisłej europejskiej czołówki pod względem wskaźnika liczby zgonów

Okres wiosennej fali epidemii koronawirusa charakteryzował się bardzo ciężkim przebiegiem w zachodniej części naszego kontynentu i stosunkowo łagodnym w tych krajach, które bardzo wcześnie wprowadziły restrykcje i ograniczenia dotyczące zachowań, zgromadzeń i społecznego dystansowania. W znacznej mierze rezultatem takich decyzji były wówczas (w kwietniu i częściowo w maju tego roku) kilkunastokrotnie niższe wskaźniki liczby nowych zakażeń i nawet do kilkudziesięciu razy niższe wskaźniki liczby zgonów, zwłaszcza wobec takich krajów jak Hiszpania, Włochy, Francja, Wielka Brytania, Belgia i Holandia.

Dziś po bardzo korzystnych relacjach z tamtego okresu nie ma nawet śladu. W kolejnych tygodniach wskaźniki te zbliżały się stopniowo do siebie, a od trzeciego tygodnia sierpnia wskaźnik zgonów w Polsce stał się już wyższy. W minionym tygodniu wyniósł on dla naszego kraju już 9,89 (w poprzednim 5,24), czyli już 2-krotnie przewyższał wskaźnik dla źródłowych krajów zachodnioeuropejskich, który wyniósł 4,63 (poprzednio 3,63) przypadków na milion. Warto przy tym zaznaczyć, że jeszcze przed tygodniem skala przewagi naszego wskaźnika nad zachodnioeuropejskim była 3-krotnie mniejsza.

Oznacza to, że sytuacja epidemiczna w zakresie liczby zgonów pogarsza się u nas w alarmującym tempie i niebawem możemy wskaźnikowo znacznie zbliżyć się pod tym względem do krajów o największej względnej śmiertelności takich jak Czechy (tygodniowy wskaźnik zgonów 24,3), Rumunia (21,3), czy Hiszpania (18,0), a wyprzedzić np. Belgię (11,3).

Warto też zaznaczyć, że w momencie podejmowania decyzji o lockdownie w Izraelu, wskaźnik nowych infekcji wynosił tam około 2400 przypadków na milion, czyli ponad trzy razy więcej niż w ubiegłym tygodniu w Polsce, ale wskaźnik liczby zgonów był już dokładnie taki sam (9,89). Podobne lub nawet niższe wskaźniki zgonów miały miejsce również w innych krajach, w których zapadały decyzje o daleko posuniętych obostrzeniach lub częściowym lockdownie np. w Czechach, na Słowacji, w Wielkiej Brytanii i we Włoszech.

W związku ze wzrostem znaczenia omawianej wyżej tematyki wzrastającej liczby zgonów spowodowanych zakażeniami koronawirusem, w tym również w naszym kraju i krajach naszego regionu postanowiliśmy przedstawiać również rozwój sytuacji w tym zakresie poprzez przedstawianie mapek obrazujących tygodniowe wskaźniki liczby przypadków śmiertelnych odniesione do miliona liczby mieszkańców danego kraju.

Nieoczekiwana zmiana ról na epidemicznej mapie zgonów
początkowo duże błędy Zachodu

Odwrócenie ról wobec wiosennej fazy pandemii w krajach zachodniej i środkowo-wschodniej części Europy ma oczywiście wiele przyczyn jednakże wydaje się, że niektóre z nich mogą mieć ponadprzeciętne znaczenie. Wysoka liczba ofiar śmiertelnych za zachodzie kontynentu podczas pierwszej fali epidemii mogła wynikać ze zbyt wielu wahań tamtejszych władz i w efekcie zbyt późnego wprowadzania ograniczeń epidemicznych, a w czasie gdy koronawirus się już nadmiernie rozprzestrzenił - z braku możliwości skutecznego leczenia (brak łóżek w szpitalach, respiratorów itp.). Dodatkowo negatywną rolę grała, zwłaszcza w początkowej fazie rozprzestrzeniania się koronawirusa, zbyt niska dyscyplina społeczna (głównie we Włoszech i Hiszpanii) w stosowaniu się do niezbędnych w takiej sytuacji ograniczeń i rekomendacji władz.

Z kolei w naszej części kontynentu sytuacja wyglądała odwrotnie. Władze stosunkowo szybko zamknęły granice, zawiesiły ruch lotniczy, wprowadziły dość daleko posunięty lockdown z zamknięciem szkół, restauracji i ograniczeniem swobody organizowania imprez włącznie. Symptomatycznym znakiem tamtych czasów była głośna krytyka krajów naszego regionu z poziomu Brukseli dotycząca blokowania swobodnego przepływu towarów i usług, szczególnie pod adresem Węgier za tzw. „zatrzaskiwanie drzwi” przed resztą Europy.

Z perspektywy czasu widać, że stanowczo zbyt swobodne podejście tzw. starej Unii do kwestii koronawirusa było błędne i zupełnie niepotrzebnie kosztowało życie dużej części z ponad 150 tysięcy zmarłych wówczas osób.

Teraz więcej błędów popełnia Polska i inne kraje naszego regionu

Wprawdzie pod względem liczby nowych zakażeń sytuacja w naszym regionie nadal jest korzystniejsza niż w zachodniej części Europy, ale wskaźniki liczby zgonów są tu często kilkukrotnie wyższe. Przyczyn jest zapewne wiele, ale zasadnicza wydaje się leżeć w nieoptymalnym podejściu do kwestii ograniczenia transmisji koronawirusa, zwłaszcza do osób z grup podwyższonego ryzyka.

Wielu wirusologów twierdzi, że wirus nieco zmienił się w stosunku do tego, który odpowiedzialny był za pierwszą falę pandemii. Obecnie jest on bardziej zaraźliwy, ale jest też mniej zjadliwy i wywołuje łagodniejszy przebieg choroby, co w konsekwencji powoduje mniejszą liczbę przypadków śmiertelnych.

Taka sytuacja powoduje prawdopodobnie większą liczbę zakażeń wśród osób młodych, a zwłaszcza wśród dzieci, które trudno jest skłonić do przestrzegania zasad społecznego dystansowania i innych ograniczeń. Zakażenia te bardzo często mają charakter bezobjawowy, co powoduje brak przeciwdziałania i prowadzi do dalszego łatwego rozprzestrzeniania się wirusa.

Natomiast mniejsza zjadliwość obecnego wirusa może nie mieć istotnego wpływu na łagodniejszy przebieg i ostateczne skutki choroby u osób starszych zwłaszcza tych z chorobami współistniejącymi, wśród których koronawirus powodował i nadal powoduje wielokrotnie wyższe ryzyko wystąpienia przypadków śmiertelnych.

Rodziny wielopokoleniowe pasem transmisyjnym rozprzestrzeniania się wirusa

W Polsce i innych krajach regionu nadal istnieje duży niedobór lokali mieszkalnych w miastach, zaś na wsiach i w małych miejscowościach często funkcjonują wielopokoleniowe gospodarstwa rodzinne. Powoduje to relatywnie dużą styczność potencjalnie zarażonych dzieci i młodzieży szkolnej z dziadkami, co w sposób oczywisty prowadzi do rozprzestrzeniania się choroby wśród osób najsłabiej uodpornionych na zainfekowanie koronawirusem i z wybitnie podwyższonym ryzykiem ciężkiego przebiegu choroby.

Takie rodziny w krajach zachodniej, a zwłaszcza północnej Europy są zjawiskiem zdecydowanie rzadszym, co może w dużej mierze tłumaczyć fakt, że pomimo znacznej liczby nowych zakażeń liczba przypadków śmiertelnych pozostaje relatywnie niska co, jak można racjonalnie przypuszczać, ma duży związek z niską transmisją wirusa z młodego i najmłodszego pokolenia na pokolenie dziadków. W tamtych krajach wynika to z zupełnie innego modelu rodziny, a obecnie jeszcze dodatkowo z wysokiej samodyscypliny np. starszych Szwedów w stosowaniu się do racjonalnych zaleceń odnośnie zachowań propagowanych przez władze na okres pandemii.

Przy lawinowo rosnącej liczbie chorych i zgonów lockdownu trudno będzie uniknąć …

Obecnie większość rządów, w tym również rząd naszego kraju systematycznie zastrzega, że będzie zdecydowanie preferować utrzymanie jak najbardziej normalnego funkcjonowania gospodarki i zdecydowanie starać się unikać ponownego ograniczania działalności gospodarczej. Przy stosunkowo niedużych liczbach ofiar śmiertelnych, czyli takich jaka miała miejsce dotychczas, wydaje się to możliwe i całkowicie racjonalne. Jednak inaczej będzie wyglądać sytuacja w przypadku silnego wzrostu liczby przypadków śmiertelnych, czyli wtedy gdy decyzje dotyczące całkowitego lub częściowego lockdownu mogą ze względów zdrowotnych okazać się nieuniknione.

Dlatego w obliczu niemal wykładniczego wzrostu nowych przypadków śmiertelnych choroby władze powinny rozważyć już teraz ponowne zamknięcie szkół przynajmniej tych, do których uczęszczają młodsze roczniki, gdyż ich skuteczne zdyscyplinowanie jest w praktyce niemożliwe oraz zdecydowane ograniczenie lub skrócenie czasu działalności placówek gastronomicznych i lokali rozrywkowych, gdzie w późnych godzinach wieczornych w sposób naturalny dochodzi do rozluźnienia dyscypliny stosowania się do reguł dystansowania społecznego oraz innych ograniczeń, co w konsekwencji prowadzi do wzmożenia transmisji wirusa.

Dodatkowo wskazane byłoby przeprowadzenie wzmożonej akcji informacyjnej skierowanej do osób starszych, w celu zaprezentowania i utrwalenia sposobów i nawyków bezpiecznych zachowań w okresie pandemii, zwłaszcza w kontaktach z młodszymi i z najmłodszymi członkami rodzin, wśród których mogą być liczne przypadki zupełnie bezobjawowych zakażeń koronawirusem.

Ograniczenie funkcjonowania lokali powinno łączyć się z formami odpowiednich rekompensat dla przedsiębiorców, które powinny być kontynuowane w czasie do momentu, w którym pandemia zostanie ponownie ograniczona do rozmiarów nie zagrażających prawidłowemu funkcjonowaniu społeczeństwa.

Alternatywą może być ponowny i bardzo kosztowny lockdown wielu istotnych gałęzi gospodarki oraz śmierć nawet do kilkunastu tysięcy osób podczas kilku miesięcy drugiej fali pandemii.

Przypadek Izraela daje innym krajom wskazówkę i nadzieję na skuteczne ograniczenie epidemii …

Izrael nie jest już jedynym krajem na świecie, który wprowadził powtórny lockdown. Na duże obostrzenia przypominające lockdown znany z wiosennego okresu pandemii zdecydowało się już kilka państw, w tym nasi południowi sąsiedzi Czechy i Słowacja, a także Wielka Brytania i Włochy.

W Izraelu duże obostrzenia zostały wprowadzone 18 września, a tydzień później zwiększono je wprowadzając praktycznie sytuację zbliżoną do nazywanej ostatnio lockdownem. Władza częściowo uległa jednak działaniom grup lobbystycznych i odwołała część pierwotnie planowanych zakazów. Dość istotnym problemem pozostaje też słaba dyscyplina w stosowaniu się do wprowadzanych ograniczeń, w tym zwłaszcza dotyczących zasad przeprowadzania większych zgromadzeń i organizacji dużych imprez rodzinnych np. wesel. Obostrzenia były początkowo przewidziane na okres 3 tygodni do niedzieli 11 października, ale będą one najprawdopodobniej selektywnie przedłużane o tydzień lub więcej (np. dotyczy to szkół), czyli podobnie jak miało to miejsce w przypadku lockdownu wprowadzonego podczas wiosennej fali epidemii.

Pomimo jedynie częściowej konsekwencji w przestrzeganiu wprowadzonych obostrzeń sytuacja epidemiczna w Izraelu już teraz znacznie się poprawiła. Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zachorowań spadł z 4688 przypadków na milion mieszkańców przed dwoma tygodniami do 3885 w tygodniu poprzednim i 2789 w ostatnim. Również tygodniowy wskaźnik liczby zgonów przestał już szybko rosnąć i przy 28,2 przypadkach na milion powtórzył dokładnie rezultat sprzed tygodnia.

Jak już wielokrotnie zaznaczaliśmy, lockdown okazał się bardzo skuteczny w Australii (wcześniej również w Singapurze) i jeśli ostatecznie stanie się tak również w Izraelu, to znacznie wzmocni argumenty tych osób, które w takim postępowaniu widzą główną metodę skutecznego zwalczania pandemii, która prawdopodobnie będzie coraz liczniej znajdować zastosowanie również w innych krajach, a w szczególności tam, gdzie poziom wskaźników epidemicznych jest zdecydowanie wyższy od średniej.

Więcej informacji o bieżącej sytuacji epidemicznej w krajach źródłowych i docelowych przedstawiona jest w ostatniej części materiału.

TUI Group w podwójnym uścisku koronawirusa i goodwillu

Tę ciekawą kwestię przedstawiamy na razie w dużym skrócie ze względu na i tak już znacznie rozbudowany niniejszy materiał, ale powrócimy do niej w szerszym ujęciu w kolejnym materiale tygodniowym.

Jak już było to wielokrotnie przedstawiane w mediach i w naszych materiałach, w okresie kryzysu spowodowanego epidemią koronawirusa bardzo znacznemu pogorszeniu uległa sytuacja przedsiębiorstw działających bezpośrednio lub pośrednio w szeroko pojętej branży turystycznej. Panaceum na zdecydowane trudności jakich doświadczyły działające w niej firmy lotnicze i touroperatorzy stały się interwencyjne rządowe pakiety pomocowe, których przykładami są wsparcie niemieckiego i innych rządów dla linii lotniczych Lufthansa oraz tego pierwszego dla TUI Group.

TUI Group dostał wsparcie płynnościowe …

Wsparcie dla organizatora składa się na razie z dwóch transz, z których pierwsza została uzgodniona w zasadzie na samym początku pandemii (marzec/kwiecień), która wyniosła łącznie 1,8 mld euro i zabezpieczała działalność TUI Group do mniej więcej października/ listopada, a druga została ogłoszona 13 sierpnia i wyniosła 1,2 mld euro, a zabezpieczyła płynnościowe potrzeby koncernu w horyzoncie do mniej więcej kwietnia/maja.

Rzecz jednak w tym, że z powodu m.in. znacznie większych niż pierwotnie przewidywano postępów w rozprzestrzenianiu się koronawirusa w ramach drugiej jesienno-zimowej fali epidemicznej, perspektywy biznesowe organizatorów uległy znacznemu osłabieniu. Na to wskazują też wyniki ankiet dokonywanych wśród ekspertów i osób działających w branży turystyki wyjazdowej. Taka sytuacja z bardzo dużym prawdopodobieństwem wskazuje, że koncern czekają teraz trzy kolejne kwartały strat, czyli dwa kwartały jesienno-zimowe oraz wiosenny, czyli II kalendarzowy kwartał 2021.

… ale co z funduszami własnymi

Rzut oka na pasywa koncernu pozwala stwierdzić, że jego fundusze własne w wyniku strat poniesionych zwłaszcza w II kalendarzowym kwartale 2020 uległy bardzo daleko idącemu zmniejszeniu, a mianowicie z 4,17 mld euro na koniec ostatniego roku obrotowego (wrzesień 2019) do zaledwie 1,15 mld euro na koniec czerwca 2020. Nie wiadomo czy i ile udało się koncernowi zarobić w mocno kadłubowym III kwartale 2020, ale lektura poprzednich raportów i obecna sytuacja rynkowa z dużym prawdopodobieństwem prowadzi do konkluzji, że w następstwie kolejnych wymienionych wcześniej w kwartałach strat TUI Group może wykazywać już ujemne fundusze własne.

Stąd zapewne wynika geneza koncepcji podniesienia kapitału o 0,7
1,0 mld euro (taka jakby trzecia transza), która zabezpieczyłaby nie tylko potrzeby płynnościowe kwartału wiosennego, ale również, a może przede wszystkim, pozwoliłaby zachować dodatnie fundusze własne organizatora.

Czy goodwill TUI Group przejdzie test na utratę wartości?

Tutaj jednak natrafiamy na pewien problem, który technicznie zgnębił już niejednego touroperatora, w tym znanego chyba wszystkim w turystyce Thomasa Cooka. Temat ten był przez nas już wielokrotnie przedstawiany w różnych materiałach jako przykład turystycznej finansowej miny z opóźnionym zapłonem. Ukrywa się on pod dość mylącą nazwą wartości firmy, która w realnej rzeczywistości jest bliższa raczej antywartości, stanowi bowiem kwotę przepłaconą przy nabyciu innej firmy ponad wartość przejętych realnych jej aktywów.

W przypadku Thomasa Cooka goodwill (kojarzony też z renomą, wyceną marki itp.) stanowił główny składnik aktywów tamtego organizatora, ale w niekorzystnych warunkach rynkowych nie stanowił już adekwatnej do zapisów księgowych wartości. Do takiego wniosku doszedł też audytor, który po dokonaniu tzw. testu na utratę wartości tej pozycji nakazał dokonanie blisko miliardowego odpisu na utratę wartości, co w konsekwencji spowodowało ujemne fundusz własne organizatora, których pomimo wielu planów i wysiłków nie udało się już odtworzyć.

Temat testów goodwillu zawsze jest delikatny, wiąże się bowiem również z odpowiedzialnością zawodową audytora, który zawsze stara się dbać o swoją rzetelność i wiarygodność. Na korzyść TUI Group działają: fakt braku wiarygodnych prognoz odnośnie skali skurczenia się rynku w 2021 roku (utrudnia to obiektywne przeprowadzenie testu) oraz znaczne zaangażowanie państwowych środków na wsparcie działalności koncernu, które nie mogą zostać zaprzepaszczone. Korzystne jest też to, że wielkość goodwillu w bilansie TUI Group, aczkolwiek duża, jest jednak znacząco mniejsza niż w przypadku  Thomas Cooka, co już przedstawialiśmy szczegółowo w materiale z 28 listopada 2019 roku (patrz: http://wczasopedia.pl/191128analiza-cen-lato-cz.2.html ).

Rainbow też ma goodwill, ale relatywnie ponad 60 razy mniejszy ..

Przy okazji można wspomnieć, że pozycje goodwillu występują również w bilansach polskich organizatorów tyle, że w nieporównywalnie mniejszej skali. Przykładowo w aktywach biura Rainbow wynosi ona około jednego miliona euro, a więc jest ponad 2900 razy mniejsza niż jej odpowiednik w TUI Group. Odnosząc to do wielkości obrotów lub do liczby klientów otrzymujemy, że jego wielkość w biurze Rainbow jest proporcjonalnie ponad 60 razy mniejsza niż w koncernie TUI.

Sprawozdanie półroczne biura Rainbow

Temat ten przedstawimy w następnym materiale tygodniowym, a teraz chcemy zwrócić uwagę tylko na jeden, ale za to ciekawy aspekt. Otóż ze sprawozdania wynika, że Rainbow jest w trakcie procedowania z Polskim Funduszem Rozwoju (PFR) tzw. finansowania programowego w ramach programu rządowego „Tarcza Finansowa Polskiego Funduszu Rozwoju dla Dużych Firm”.  Nieco zaskakująca jest przy tym skala procedowanej pożyczki, czyli 24,8 mln złotych.

Wsparcie to stanowi jedynie około 1,5 procent przychodów organizatora (z 2019 roku), podczas gdy wsparcie dla TUI Group stanowi około 15 procent przychodów koncernu osiągniętych w ostatnim roku obrotowym, a więc nawet bez uwzględnienia ewentualnych dodatkowych transz, jest już o cały rząd wielkości większe.

Instytut TravelDATA wielokrotnie zaznaczał w swoich materiałach, że wiodący polscy organizatorzy, czyli Itaka, Rainbow i Grecos mają lepszą sytuację od zagranicznych, w tym koncernu TUI i dlatego wymagana obiektywna pandemiczna pomoc będzie w ich wypadku mniejsza, ale prawdopodobnie jednak nie w relacji 1 do 10.

Do tego tematu jak również innych danych ze sprawozdania wrócimy w najbliższym materiale tygodniowym.

Zielony kolor znika już z mapy wskaźników zakażeń w europejskich krajach źródłowych

W tej części materiału już tradycyjnie przedstawiono zaktualizowane mapki oraz tabelę obrazujące sytuację w zakresie rozwoju koronawirusa w poszczególnych krajach podzielonych na rynki źródłowe i docelowe. Zaznaczamy, że zostały one sporządzone według zasad przedstawionych w materiale z 13 marca 2020, czyli nie przedstawiają liczb bezwzględnych, jak jest to często ujmowane w mediach, ale obejmują liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, jak również nie pokazują liczb narastająco od początku epidemii lecz podają aktualną sytuację rozwoju choroby w okresie ostatniego tygodnia (pomiędzy godzinami 22 w kolejne niedziele), co pozwala trafniej obserwować bieżące tempo rozwoju i skutki epidemii.
Tak jak sygnalizowano już w jednym z wcześniejszych akapitów tego raportu, poczynając od tego materiału prezentowane będzie również mapka tygodniowych wskaźników śmiertelnych przypadków korona wirusa. Począwszy od kolejnego materiału tygodniowego sytuacja w zakresie wskaźników liczby zgonów będzie komentowana stosownie do zmian, które będą zachodziły w tej kwestii w okresie ostatniego tygodnia.
Zasady doboru kolorystyki mapek są następujące:





Poniżej przedstawiamy tradycyjne już mapki krajów źródłowych i docelowych przedstawiające aktualną sytuacją w zakresie wskaźników nowych zachorowań jaka miała miejsce w ostatnim tygodniu wraz z krótkimi komentarzami.



Jak już zaznaczaliśmy we wstępie do niniejszego materiału sytuacja w zakresie rozprzestrzeniania się koronawirusa na rynkach źródłowych uległa w minionym tygodniu niestety kolejnemu istotnemu pogorszeniu na co wskazuje brak jakiegokolwiek kraju źródłowego, któremu można przypisać kolor zielony wskazujący na tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń na poziomie poniżej 250 na milion mieszkańców.

Na domiar złego w zdecydowanej większości państw źródłowych (oprócz Danii) nastąpiło w ostatnim tygodniu znaczące przyspieszenie rozprzestrzeniania się wirusa i w rezultacie ogólne ważone wskaźniki dla obszaru zachodniej i środkowo-wschodniej Europy kolejny raz istotnie wzrosły. Ważony liczbą ludności wskaźnik dla krajów Europy Zachodniej wzrósł w ubiegłym tygodniu już trzynasty raz raz z rzędu osiągając poziom 1137 przypadków na milion mieszkańców (poprzednio 750), czyli podniósł się o prawie 52 procent i jest już ponad dwadzieścia razy wyższy od minimum zanotowanego w pierwszym tygodniu czerwca (56 przypadków) oraz po raz pierwszy od 30 marca wyższy od takiego wskaźnika w Stanach Zjednoczonych.

Najwyższe współczynniki zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy nadal występują w gęsto zaludnionych obszarach Belgii (2527), Holandii (2270) i Francji (1773), a ostatnio również w Wielkiej Brytanii (1481). Jedynym optymistycznym akcentem był w ostatnim tygodniu nieduży spadek wskaźnika infekcji w Danii (z 525 do 473), który może być efektem wprowadzenia restrykcji oraz, a może przede wszystkim, wysokiego stopnia dyscypliny społecznej w tym kraju.

Tylko nieco mniej niekorzystnie pod względem zmian ogólnego wskaźnika nowych zachorowań przedstawiała się sytuacja w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie wskaźniki zakażeń w większości krajów również znacznie wzrosły . W konsekwencji ważony wskaźnik zbiorczy dla regionu zwiększył się, ale nie aż tak dynamicznie jak w zachodniej części kontynentu, czyli z 594 do 857 zachorowań tygodniowo na milion mieszkańców, czyli wzrósł o ponad 44 procent.

W Polsce po dużym przejściowym spadku przed czterema tygodniami wskaźnika liczby nowych zakażeń do poziomu 88, w kolejnych tygodniach zdecydowanie wzrastał do 135, 214 i 337, a ostatnio do 681 przypadków na milion mieszkańców.

Znacznie gorzej i bardzo niepokojąco przedstawiała się w naszym kraju sytuacja pod względem tygodniowego wskaźnika liczby zgonów, o czym była mowa w pierwszej części tego materiału.

W Rosji oraz na Ukrainie i Białorusi odnotowano znaczące wzrosty wskaźników nowych zachorowań i nieco mniejsze liczby zgonów.

W Szwecji po zniżce wskaźnika nowych zakażeń przed trzema tygodniami (podobnie jak w Polsce) do 94 przypadków na milion w kolejnych wzrósł on do poziomów 170, 263, 333, a w ostatnim do 413 przypadków na milion mieszkańców. Nieco korzystniejsza sytuacja w Finlandii i Norwegii wpłynęła na niższy wskaźnik dla całej Skandynawii (236 przypadków), ale w obliczu doniesień o pogarszającej się sytuacji epidemicznej w samej Szwecji wielkość ta może ulec zwiększeniu.



W najmniejszym stopniu, gdyż jedynie o ponad 28 procent wzrósł wskaźnik nowych zakażeń w krajach docelowych, czyli w takich do których udają się turyści. Ostatni tygodniowy wskaźnik wyniósł w tym obszarze 307 przypadków wobec 239 odnotowanych w tygodniu poprzednim.

Pogorszyła się sytuacja pod względem tygodniowego wskaźnika nowych infekcji w Hiszpanii, który wzrósł z 653 do 827 (wzrost o prawie 27 procent). Sytuacja w zakresie raportowania o stanie epidemicznym kraju jest nadal niejasna, gdyż obok danych dziennych dotyczących zachorowań systematycznie ujawniane są przypadki z okresów przeszłych, które nie są ujmowane w bieżących statystykach dziennych, z których w ten sposób po prostu znikają.

Powoduje to dość znaczne rozbieżności danych i  w konsekwencji wskaźników. W ostatnim tygodniu wyniósł on według wariantu pełnego, czyli łącznie z przypadkami ujawnionymi z opóźnieniem 1700 (poprzednio 1616) , a według drugiego, który przyjmowany jest dla celów niniejszego materiału, 827 (poprzednio 653).  Należy zaznaczyć, że takie niespójności danych w tym kraju występują już od wielu tygodni i prowadzą do sytuacji, że podawane dane w przypadku tego bardzo ważnego dla europejskiej turystyki kraju traktowane mogą być jedynie orientacyjnie, co zresztą lojalnie stwierdzają same źródła hiszpańskie.

W ostatnim tygodniu już ósmy raz z rzędu pogorszyła się sytuacja w Portugali (wzrost wskaźnika z 544 do 737), a po raz dziesiąty z rzędu podniósł się wskaźnik zakażeń w Tunezji (z 598 do 875), która stała się w ten sposób drugim najbardziej infekującym się krajem docelowym po Malcie. Po jednotygodniowym spadku ponownie wzrósł wskaźnik zakażeń w Maroku (z 421 do 517), a po raz trzeci i to bardzo znacznie wzrósł on we Włoszech (z 256 do 490).

Nadal dość korzystnie kształtowały się wskaźniki nowych infekcji w bardzo ważnych krajach wyjazdów wypoczynkowych Polaków, czyli w Grecji i Turcji. W tym pierwszym nastąpił niewielki wzrost (z 220 do 264), a jeszcze bardziej ograniczony w Turcji (z 117 do 131), natomiast na stabilnym i bardzo niskim poziomie pozostał tygodniowy wskaźnik nowych infekcji w Egipcie
nieco powyżej zaledwie 8 przypadków nowych zakażeń na milion mieszkańców.



Sytuacja epidemiczna w USA uległa w ostatnim tygodniu niekorzystnej zmianie. Po wcześniejszych dziewięciu spadkach z rzędu, dwóch wzrostach i jednotygodniowej stabilizacji wskaźnik liczby nowych zakażeń dość istotnie wzrósł z 952 do 1072 przypadków na milion mieszkańców (kolumna pierwsza). W niewielkim stopniu spadł za to wskaźnik zgonów z 15,6 do 15,3 (kolumna druga), ale nieco wzrosły wskaźniki osób hospitalizowanych i podlegających kwarantannie (kolumna trzecia), jak również liczby chorych w stanie ciężkim (kolumna czwarta).

W Japonii sytuacja epidemiczna stała się w ostatnim tygodniu nieco bardziej korzystna, gdyż tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń obniżył sie z 29,5 do 27,4 przypadków na milion. Spadł też wskaźnik zgonów (z 0,40 do 0,27), którego poziom jest bardzo niski, zwłaszcza w porównaniu z jego wartościami w innych krajach, w tym europejskich i w Stanach Zjednoczonych.

W Korei Południowej po ostatnim dużym spadku wartości wskaźnika zakażeń z 15,4 do 9,4 nastąpiła jego stabilizacja na bardzo niskim poziomie 10,0 zachorowań na milion. Podobnie jak w Japonii istotnie spadł i tak już bardzo niski wskaźnik przypadków śmiertelnych (z 0,39 do 0,21). W obu wymienionych wyżej krajach wskaźniki epidemiczne są już bardzo niskie i w związku z tym możliwości dalszej ich poprawy stają się ograniczone.

Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zakażeń w Chinach po licznych zmianach wykazał w minionym tygodniu ponowny wzrost, tym razem nieduży z 1,71 do 1,84. Oznacza to, że już od trzech miesięcy oscyluje on w ramach wyjątkowo niskich wartości. Warto też zaznaczyć, że w Chinach już od trzeciego tygodnia maja nie są odnotowywane przypadki śmiertelne spowodowane przez zakażenie koronawirusem.

W nawiązaniu do materiałów wcześniejszych zaznaczamy też, że liczba zachorowań przez kilka miesięcy była odnoszona do ludności prowincji Hubei, ponieważ był to dominujący i niemal jedyny region rozwoju choroby. Obecnie ognisk rozwoju choroby pojawiło się więcej, ale dla celów zachowania proporcji liczba nowych zachorowań jest odnoszona tabeli do tej samej liczby ludności jak było to poprzednio.


Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.


Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i www.wczasopedia.pl


Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).

Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego